Forum Forum Warszawskiego Klubu Górskiego im. prof. Walerego Goetla Strona Główna Forum Warszawskiego Klubu Górskiego im. prof. Walerego Goetla
PTTK Oddział "Mazowsze" w Warszawie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Alpy Austriackie 2011

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Warszawskiego Klubu Górskiego im. prof. Walerego Goetla Strona Główna -> Relacje z imprez, wycieczek, spotkań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prezes WKG
Administrator



Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 517
Przeczytał: 37 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 17:12, 23 Wrz 2011    Temat postu: Alpy Austriackie 2011

Ferraty w Alpach Austriackich
sierpień 2011 r.
kierownik imprezy: Wojciech Łozowicki





Zdjęcia w galerii Alpy Austriackie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Prezes WKG dnia Sob 17:59, 24 Wrz 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prezes WKG
Administrator



Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 517
Przeczytał: 37 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 12:43, 27 Lis 2011    Temat postu: Alpy Wschodnie

27.08 – 5.09.2011
Tegoroczna wyprawa w Alpy Wschodnie w Austrii nie należała do łatwych. Poprzeczka trudności na ferratach podniosła się tym razem dosyć wysoko, osiągając najczęściej skalę „D”, a nawet niespodziewane „D/E” !
Na wyprawę pojechała grupa 12-to osobowa, 8 osób z Warszawy i 4 z Bielska-Białej. Aż 10 osób wspinało się na ferratach. Wszyscy uczestnicy stanowili prawdziwie dzielną i pracowitą grupę. Wspinaczki żelaznymi drogami były dla nas – jak zawsze - niemałym wyzwaniem i przygodą. Przyzwyczailiśmy się już do codziennego wysiłku w uprzęży, w kasku, w rękawiczkach i z karabinkami w ręce.
Nie ukrywam, że niektórzy z nas wspinali się na ferratach sporo lat: Wojtek na pewno co najmniej 10 lat, a najstarszy uczestnik tegorocznej wyprawy mający obecnie 74 lata – Andrzej G. wspinał się z nim na ferratach aż na 6 wyjazdach! Można więc skromnie napisać, że jest to już taki mały, ale i wielki jubileusz Warszawskiego Klubu Górskiego.
Każdy z nas zaczynał tę przygodę w innym czasie. Młodsi dołączają teraz do starszych i do tych bardziej starszych. To cieszy…
Tegoroczne ferraty w Austrii wzbudzały respekt, należały bowiem – jak wcześniej wspomniałam - do ambitnych i raczej trudnych. Wymienię je w skrócie:
Franz- Scheikl -Steig – trasa B-C (C); Bürgeralm-Panorama Klettersteig –trasa C-D/E; Wildenauersteig –trasa D1+; Teufelsbadstubensteig – trasa B; Haid-Steig –trasa C- D; Kronich-Eisenweg – trasa C-D; Reiffeisen-Klettersteig –trasa C-D; dodatkową ferratę zaliczył tylko Mateusz – Eisenerzer Klettersteig –trasa D. Wszystkim uczestnikom wyprawy należą się tu gratulacje!
Nie tylko ferraty i wycieczki górskimi szlakami były gwoździem programu. Dla urozmaicenia programu wyprawy przeszliśmy ciekawy Wąwóz Bärenschutzklamm mając do pokonania 2900 drewnianych stopni. Mieliśmy też możliwość pojechać do pięknej miejscowości pielgrzymkowej – do Mariazell. Jakże by tu nie być, kiedy z Neuberg an der Mürz do Mariazell było zaledwie 30 km. Trzy osoby skorzystały z tej niezwykłej okazji i były w Mariazell po raz pierwszy w życiu.
Wyprawa w Alpy Wschodnie trwała 10 dni tj. od 27 sierpnia do 5 września 2011 r., z tego 8 dni spędziliśmy aktywnie w górach. Pogoda nam sprzyjała (ta prawdziwa – meteorologiczna), dopisywała też pogoda ducha. Dlatego plan wyprawy lekko skorygowany udało nam się szczęśliwie zrealizować.
Cała nasza 12-tka podzieliła się w naturalny sposób na trzy grupy: pierwsza grupa to „zawodowi ferratowcy”. Do tej mocnej grupy należeli: Wojtek , Mateusz, Ewa i Wiesiek, obie Marty czyli mama z córką i Marcin; druga grupa była mieszana, chodząca po ferratach (nawet w skali D) i wędrująca po górach. Trzy wycieczki wysokogórskie miały różnicę przewyższenia 1100 – 1300 m. Dużo! Do tej grupy należeli: Andrzej, Stasiu i Celina, która zawzięcie broniła się przed ferratą z literką D, ale … jak się potem okazało - nie wiedząc o tym - pokonała trudności na ferratach C/D ; wreszcie trzecia grupa - turystyczna, nie chodząca po ferratach, ale za to świetnie poruszająca się po szlakach wysokogórskich: Zosia i Józek. Właściwie Zosia przeszła w bardzo dobrym stylu jedną ferratę w skali B – Teufelsbadstubensteig.
Na każdej wyprawie organizowanej przez Wojtka pojawiają się „nowi” uczestnicy. Tym razem byli to: Zosia i Stasiu z Bielska-Białej oraz młodziutki, obiecujący na przyszłość Marcin z Warszawy. Brawo! Spisaliście się wspaniale pod każdym względem! Napiszę też całą prawdę, że oni po tegorocznej wyprawie są już zarażeni tą formą turystyki wysokogórskiej. To było zresztą widać …
Zamieszkaliśmy w przeuroczym miejscu u Holendrów na skraju miejscowości Neuberg an der Mürz. Nad nami wielkie góry z Windsbergiem (1903 m n.p.m) na czele, pod nami miasteczko zabytkowe i przytulne, przedzielone rzeką Mürz . Przy naszym dużym domu oprócz pięknych widoków panował spokój, wokół pełno zieleni, wybieg dla koni i świat zwierząt (konie różnej maści, czarne i tłuste świnki, kozy, koty … itd.). Te żywe stworzenia, czyli najprawdziwsza natura była sympatycznym dodatkiem do każdego dnia spędzonego tu w Alpach. Gościnność, przestrzeń i uśmiech gospodarzy sprawiały, że po trudach górskich każdego dnia przybywało nam sił i rosły apetyty (oczywiście te górskie!). Ale … bądźmy szczerzy - tak jest zawsze na wyprawach górskich organizowanych przez Wojtka.
Na koniec tych wspomnień należy napisać serdeczne – specjalne podziękowanie dla naszego wieloletniego kolegi i organizatora tych ferratowych wypraw – Wojtka Łozowickiego.
Wojtek! To Ty byłeś i jesteś duszą i motorem wszystkich ferratowych wypraw! Tobie zawdzięczamy to, że zakosztowaliśmy innego rodzaju wspinaczki po skalistych, wysokich i przepaścistych górach Włoch, Austrii i Szwajcarii. Skosztowaliśmy i … zaraziliśmy się już na stałe, bez względu na to, ile mamy lat i jaki jest stan zdrowotny naszych kolan.
Dziękuję Ci za to w imieniu moim własnym i – myślę – w imieniu wszystkich uczestników tegorocznej wyprawy.
Jeszcze jedno życzenie – moje własne - dla nas wszystkich: aby zdarte kolana i nadwyrężone kręgosłupy nie utrudniały nam w najbliższej przyszłości górskiego życia. Niech niosą nas dalej po górach wysokich i niskich, po każdych górach! Bo góry dodają nam sił i chęci do życia, bo są kawałkiem naszego życia … Bo …„ tutaj w górach jest mój dom, śpią marzenia gwiazdy lśnią, tu przestrzenią karmię serce, żyć co krok pragnę więcej…” (z piosenki turyst. „Jak okiem sięgnąć”).
B-B, 27. 11. 2011 r.
Celina Skowron z Bielska-Białej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Warszawskiego Klubu Górskiego im. prof. Walerego Goetla Strona Główna -> Relacje z imprez, wycieczek, spotkań Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin