Forum Forum Warszawskiego Klubu Górskiego im. prof. Walerego Goetla Strona Główna Forum Warszawskiego Klubu Górskiego im. prof. Walerego Goetla
PTTK Oddział "Mazowsze" w Warszawie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

43 Rocznicówka - Beskid Śląski 2016

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Warszawskiego Klubu Górskiego im. prof. Walerego Goetla Strona Główna -> Relacje z imprez, wycieczek, spotkań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prezes WKG
Administrator



Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 517
Przeczytał: 37 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 12:11, 05 Maj 2016    Temat postu: 43 Rocznicówka - Beskid Śląski 2016

Jaworzynka
29 kwietnia - 3 maja 2016 r.



Organizatorzy
Andrzej Głażewski Bielsko Biała
Celina Skowron - Bielsko Biała
Maria Krawiec - Warszawa



Zdjęcia w galerii Beskid Śląski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Prezes WKG dnia Śro 12:04, 30 Maj 2018, w całości zmieniany 21 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Celina




Dołączył: 23 Kwi 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bielsko-Biała

PostWysłany: Pią 21:22, 13 Maj 2016    Temat postu: 43 Rocznicówka- Beskid Śląski - Jaworzynka

43 "Rocznicówka” WKG im. prof. Walerego Goetla - Trójwieś Beskidzka - Jaworzynka
29.04 – 3.05. 2016

„…Nejsiumniyjsi strómy tu na gróniach rosnóm
nejpiekni spiwajóm tu ptosiynta wiosnóm
nejcistsi źródelka z pod kamiyni bijóm
z kierych se górole swe natchniyni pijóm …”

Zuzanna Kawulok z Istebnej

Po 43. „Rocznicówce” w Jaworzynce pozostały nam już tylko wspomnienia. Oto one.
Bogate w historię, obyczaje, kulturę i sztukę: Istebna, Koniaków i Jaworzynka przywitały nas w piątek, w środku dnia, słonecznie i wyjątkowo ciepło. Naszą kilkudniową bazą była właśnie Jaworzynka, miejscowość, która ciągnie się długim grzbietem około 650 m n.p.m. Te trzy wymienione miejscowości tworzą tzw. Trójwieś Beskidzką i są najwyżej położonymi miejscowościami Beskidu Śląskiego.
W Domu Wczasowym ”Olza” w Jaworzynce 471, u pani Marii Sikory & Krystyny Michałek zamieszkaliśmy od 29 kwietnia do 3 maja 2016 r. To właśnie tutaj było nasze główne miejsce noclegowe, stołówkowe, świetlicowe, kawiarenkowe ... Pomocniczym miejscem noclegowym dla tak licznej gromady turystów było położone niedaleko, bo po drugiej stronie ulicy Muzeum Regionalne „Na Grapie”. Pod jego strzechą, w pokojach dla gości zamieszkało 14 osób. W obu tych domach od razu poczuliśmy, że jesteśmy w niezwykłym miejscu i w niezwykłych okolicach.
Było nas 47 osób, razem z Tomkiem, kierowcą autokaru. Prawie wszyscy uczestnicy to mieszkańcy Warszawy i okolicznych miejscowości. Pozostali, to pojedyncze osoby z Krakowa, Gliwic, Katowic, no i my z Bielska-Białej.
Pogoda wspaniale nam dopisała, chociaż prognozy po kilku zimnych i śnieżnych przed wyjazdem dniach, nie były optymistyczne. Słońce, a wieczorem i nocą rozgwieżdżone niebo, widoki gór prawie naokoło nas, rześkie powietrze i nasze górskie wędrowanie zaplanowanymi trasami dodawały nam do życia moc energii.
Wszystkiego mieliśmy tu po trzy: trzy granice obok nas, trzy państwa, trzy waluty, trzy wsie beskidzkie, do przejścia trzy najważniejsze górskie szczyty …
Dokąd nas tu „licho przygnało”? Jakże daleko byliśmy teraz od Warszawy! Tak z pewnością pomyślał niejeden z nas widząc po raz pierwszy w życiu Jaworzynkę. Znaleźliśmy się bowiem nad samą granicą kiedyś polsko-czechosłowacką, a obecnie od 1993 r. polsko-czeską, polsko-słowacką i czesko-słowacką (po rozpadzie Czechosłowacji na: Republikę Czeską i Republikę Słowacką).


Każdego dnia, po śniadaniu, zawsze punktualnie o godz. 9.tej wyjeżdżaliśmy do miejsca startu w góry. To miejsce było skrupulatnie zaplanowane na dany dzień. Natomiast na metę wędrując też planowo podążaliśmy, ale już w inne aniżeli rano miejsca. Obiadokolacje były o godzinie 18:00, lecz dwa razy, z przyczyn od nas niezależnych, przesunięte były tylko o pół godziny. Organizacyjnie mieliśmy więc wszystko dobrze ułożone, jak trzeba.
Cała turystyczna gromada podzielona była w zasadzie na trzy części: na grupę mocną, słabszą i tzw. „spacerową”. Mnie przypadł zaszczyt poprowadzenia tych pierwszych, turystycznie mocnych, którzy cały rok wzdychali z utęsknieniem do gór, bo do nich przecież mają tak daleko! Tych nieco słabszych, którzy też bardzo kochają górskie wędrówki prowadził Andrzej. Była też trzecia grupa, ładnie nazwana przeze mnie „spacerowa”, która pod kierownictwem Krzysia - Prezesa, również nie próżnowała, ale aktywnie ruszała się to tu, to tam, zaglądając do wielu ciekawych miejsc w danej okolicy. Trzeba tu dodać, że Krzysio, gdyby mógł, chętnie pognałby w góry z którąś z tych mocniejszych grup, ale … i tym razem, na tej „Rocznicówce” pomyślał o tych wszystkich słabszych zdrowotnie uczestnikach, dla których nawet te małe, krótkie wycieczki były wielkimi!

Plan turystyczny, czyli program 43 „Rocznicówki” w Jaworzynce udało się w pełni zrealizować, a jego szczegółowy opis został zamieszczony na końcu tej relacji. Dla celów kronikarskich zapiszę, że moja dzielna grupa nr 1, którą nie musiałam specjalnie mobilizować do wysiłku i wędrówki (a raczej odwrotnie - musiałam ją lekko hamować!), weszła na trzy góry:
30 kwietnia 2016 r. na Baranią Górę (1220 m n.p.m) – 30 osób,
1 maja 2016 r. na Łysą Górę (1323 m n.p.m) – 27 osób,
2 maja 2016 r. na Wielką Raczę (1236 m n.p.m) od słowackiej strony – 17 osób.
Zawsze pomocą przy sprawdzaniu obecności (liczeniu uczestników na trasie) służył mi Piotr, uczeń gimnazjalista, prawdziwy turysta, najmłodszy uczestnik. Dzięki!
Grupa Andrzeja też wykonała swój plan, a nawet więcej, bo doszła dalej, aż do Wielkiej Raczy!

Jak widać, wędrowaliśmy ochoczo po utartych, głównych szlakach górskich trzech państw: Polski, Czech i Słowacji.
W dniu przyjazdu do Jaworzynki, po krótkim odpoczynku, o godz. 15:00 prawie wszyscy udaliśmy się piechotą do „trójstyku” granic (jedynie z nami nie poszli - z wiadomych względów - Jurek i towarzysząca mu Halinka). W Polsce jest 6 takich trójstyków. Ten „nasz” znajdował się niecałe 3 km od DW„Olza”, a dokładniej w przysiółku Jaworzynki - Trzycatek. To miejsce trzeba było koniecznie odwiedzić! Towarzyszyła nam piękna pogoda i wyjątkowa, ostra widoczność.
Punkt zbiegu trzech granic znajduje się w głębokim na 8 m i szerokim na 34 m wąwozie potoku i stanowi środek okręgu opisanego na wierzchołkach trójkąta równoramiennego. Te wierzchołki tworzone są przez monolity granitowe o wysokości 240 cm. Formalnie trójstyk powstał w 1993 r., a obeliski ustawiono dwa lata później. Zbieg trzech granic to: Rzeczpospolita Polska – Jaworzynka Trzycatek, Republika Czeska – Hrčava, Republika Słowacka – Čierne.
W drodze powrotnej na Trzycatku niektórzy z nas pokłonili się w miejscowym kościółku Matce Bożej Frydeckiej, przyniesionej na to miejsce z Frydka jeszcze przed II wojną światową.
Spokój i wyraźny brak tłumów turystów nastroił nas tego popołudnia pozytywnie do tych okolic Beskidu Śląskiego, Beskidu Morawsko-Śląskiego i Beskidu Kysuckiego.
O ile na Baraniej Górze i na Wielkiej Raczy większość, a może nawet wszyscy uczestnicy tej imprezy już kiedyś byli, to na Łysej Górze oprócz bielskich organizatorów tej „Rocznicówki” nikt nie był. Nadarzyła się więc fantastyczna okazja, aby wejść na tę kultową dla Czechów górę, zwaną Królową Beskidu Morawsko-Śląskiego, którą z naszych Beskidów tyle razy i z tylu miejsc można rozpoznać!

Naszym turystom z tzw. „nizin” spodobały się te Beskidy. Wyraźnie widać było, że przyjechali oni tu w góry po to, żeby zmęczyć się zdrowo na szlakach (a nie zamęczyć!), że chcieli odetchnąć od codziennego zgiełku, i że chcieli najzwyklej pójść „w góry cieszyć się życiem”. Oczywiście te słowa dotyczą wszystkich uczestników, a więc pierwszej i drugiej grupy, a także tej „spacerowej”. No bo wszyscy, różnymi szlakami, też chcieli wędrować po wyższych i niższych partiach górskich tych trzech wybranych gór. Brawo Wam wszystkim za ten turystyczny zapał!

Trzy dni – na pewno wszyscy zgodzą się ze mną – były dla nas wyjątkowo aktywne. Po spacerze do styku trzech granic „złapaliśmy” następnego dnia na Baraniej Górze aklimatyzację i kondycję, dzięki temu wędrowało nam się później z dnia na dzień coraz lepiej. Gdyby był w programie, a właściwie w kalendarzu jeszcze jeden wolny dzień do naszej dyspozycji, to z pewnością wykorzystalibyśmy go w pełni prawdziwie turystycznie. Nawet wiedziałabym jak i gdzie! Bo jest tu co robić w tych Beskidach, a szlaków różnego koloru nie brakuje ani u nas, ani w Czechach, ani tym bardziej na Słowacji.

Wypada napisać teraz chociaż kilka zdań wrażeń z każdej z tych trzech gór.

Barania Góra (1220 m n.p.m.) przyjęła nas wyjątkowo pięknymi, wyrazistymi i rozległymi panoramami sięgającymi aż po ośnieżone Tatry i Małą Fatrę. Zanim doszliśmy na jej szczyt, zatrzymaliśmy się na Przysłopie. Właśnie tu, dzięki życzliwości kilku osób, w tym staraniom Jacka, prawie wszyscy obejrzeliśmy Baraniogórski Ośrodek KTG PTTK „U źródeł Wisły” na Przysłopie. W jego Muzeum, w małym, drewnianym domku, zgromadzone są dokumenty i eksponaty związane z rozwojem turystyki w Beskidzie Śląskim. Każdy kącik z trzech udostępnionych turystom izb, miał tu swoje tematyczne „skarby”. Nie zabrakło też ptaka - wypchanego głuszca, który jest baraniogórskim symbolem. Nie ominęliśmy też wieży widokowej postawionej na szczycie tej góry, która przy wspaniałej tego dnia widoczności pozwoliła nam popatrzeć daleko, daleko, hen aż na Tatry i Małą Fatrę, na Pilsko i Babią Górę, na Skrzyczne i na wiele, wiele bliższych i dalszych gór… Ze szczytu Baraniej Góry schodziliśmy po świeżym, czyściutkim śniegu. Trzeba było uważać przy zejściu, ale w sumie była to też atrakcja. Ta góra ma w sobie tę magię, że z jej stoków wypływają: Biała i Czarna Wisełka, tworząc od Jeziora Czerniańskiego rzekę Wisłę. To znaczy, że spod Baraniej Góry, z jej stoków wyrusza ona w swoją długą podróż przez Warszawę, Gdańsk, do Bałtyku.

Lysá Hora – Łysa Góra (1323 m n.p.m.) jest królową gór, którą Czesi tak bardzo kochają cały rok, bez względu na pogodę. O tej górze, niemałej zresztą, poeta napisał: „Łysa góra, piękna góra, kopieczku wysoki, co się dźwigasz twem grzbietem pod same obłoki (…)”. Dla nas pogoda jeszcze dobrze się „trzymała”, ale widoczność była już nie tak idealna, jak wczorajszego dnia. Łatwo tę górę rozpoznać, bo na jej szczycie stoi wysoka na 77 metrów wieża z nadajnikiem telewizyjnym. Nie wolno Łysej Góry lekceważyć! Świadczy o tym spora ilość krzyży i pomników, które mijaliśmy po drodze przy czerwonym szlaku, zwłaszcza bliżej szczytu. Staliśmy się tego dnia „łysarzami”, bo tak nazywa się popularnie tych, którzy chociaż raz w roku wejdą na Łysą Górę. Niektórzy zaliczają tę górę 365 razy w ciągu roku! Być miłośnikiem Łysej Góry i tym samym członkiem Klubu Przyjaciół Łysej Góry to prawdziwy zaszczyt. Góra ta wymagała kondycji, a wejście na nią wynagrodzone było pięknymi i dalekimi widokami, chociaż dzisiaj Tatry były niewidoczne.

Veľká Rača - Wielka Racza (1236 m n.p.m.)
od słowackiej strony w Kysuckich Beskidach przyjęła nas gościnnie w … schronisku PTTK po polskiej stronie. W Kysuckich Beskidach, w Oščadnicy i w Chatach na Rači, gdzie planowany był dłuższy pobyt, czas zatrzymał się w miejscu. Oščadnica znana jest jako centrum narciarskie. Zimy już nie było, a lata … jeszcze nie było, dlatego wszystko, co tylko było możliwe w tych miejscach było „zavřené” (czytaj: zamknięte), nawet kolejka linowa. Dzięki naszym staraniom, uruchomiono ją na specjalną prośbę dla 27 osobowej grupy Andrzeja i Krzysia. Słowo „zavřené” przyczyniło się do tego, że ta liczna grupa też dotarła na tę ostatnią, trzecią górę, chociaż nie miała tego w planie! A więc, nie ma złego, co by na dobre nie wyszło! Pogoda wyraźnie zmieniała się na naszych oczach, nawet straszyło nas deszczem. Góry zrobiły się blade, słabo widoczne. Do końca tej wycieczki była jednak dla nas łaskawa. Ten dzień z Wielką Raczą zapamiętany będzie też z innej strony, a dokładniej pisząc kontrolno-policyjnej. Ale jest to już temat, dla którego szkoda miejsca w tej relacji.

Nie tylko trzy „rocznicówkowe” dni, ale i wieczory były w pełni zagospodarowane. W sobotę, następnego dnia po przyjeździe, spotkaliśmy się w sali jadalni na uroczystym wieczorze WKG połączonym z wręczeniem medali, dyplomów i wyróżnień. Były przemówienia i tradycyjny toast za pomyślność Klubu, jego członków i sympatyków, były też luźne rozmowy turystów w podgrupach, przy gościnnym stole.

Drugi wieczór miał zupełnie inny charakter. Pani Maria, gospodyni „Olzy” zorganizowała nam pokaz strojów regionalnych. Krzysio oraz dwie dziewczyny w strojach przyciągnęli naraz tylu „fotoreporterów”, ilu nas wszystkich było! Każdy bowiem chciał zrobić zdjęcia Krzysiowi ubranemu w strój istebniański (do połowy), Bogumile w stroju istebniańskim panieńskim i Ewie w stroju cieszyńskim jako mężatki. Przy okazji tej prezentacji Pani Maria opowiedziała nam szczegółowo o tych strojach, o ubieraniu, o funkcji każdej jego części. Wspólnie z drugą panią pomagającą w tym pokazie, wspominała tradycyjne wesela i codzienne życie miejscowych górali. Ten wieczór był dla nas piękną i atrakcyjną, folklorystyczną lekcją. Dzięki obu Paniom, jeszcze bardziej, jakby od innej strony, poznaliśmy piękno tego jakże uroczego zakątka Beskidu Śląskiego.

Trzeci wieczór to tradycyjne ognisko i pieczenie kiełbasek. Tak miało być, ale było inaczej, bowiem ognisko zastąpił grill pod wiatą. Jedzenia i picia mieliśmy ponad wszelką miarę! Nad całością związaną z pieczeniem karkówki, kaszanki i kiełbasek czuwał mistrz w tej dziedzinie - Darek. Zajadaliśmy więc te specjały, smakowaliśmy te różności, można by rzec bez końca, bo pani Maria przygotowała ten wieczór wyjątkowo starannie i bogato. Ta kulinarna gościna, na którą teraz, powiedzmy sobie szczerze: „zwalamy winę”, niestety zahamowała nasze chęci do śpiewania. „Gdybym miał gitarę …” i „Płonie ognisko w lesie …” nie zaśpiewaliśmy tym razem … Obiecuję, że w przyszłości poprawimy się i odrobimy podwójnie tegoroczne zaległości w tej dziedzinie! W zamian za śpiewanie, przy stole w licznych podgrupach wspominaliśmy ostatnie „Rocznicówki”, bo i po to one są, żeby być razem, żeby nacieszyć się spotkaniem, żeby powspominać ... A jest co! Dodatkowym, miejscowym poczęstunkiem było „Brackie”, czyli piwo wytwarzane metodami tradycyjnymi w Brackim Browarze Zamkowym w pobliskim Cieszynie. Smakowało nam ono, że hej! Dla ścisłości trzeba tu uzupełnić niniejszą relację, że wszyscy byliśmy po wspaniałej, wcześniejszej obiadokolacji!

Mieliśmy też strawę duchową. Komu chciało się wcześniej wstać i pójść do pobliskiego kościoła lat 1953 – 1954 p.w. św. Piotra i Pawła w niedzielę 1 maja i we wtorek 3 maja, ten z pewnością ubogacony na duchu nie żałował czasu i w sumie tego niewielkiego trudu. Mieszkańcy Jaworzynki i pobliskich przysiółków oraz my, turyści, oddawaliśmy Bogu cześć dziękując za wszystko, czym On nas w tej przepięknej miejscowości i w górach obdarzył.
W tym kościele wnętrze jest pięknie ozdobione w drewnie góralskimi wzorami, okna oryginalnymi witrażami z białego szkła, a boczne ściany obrazami znanego miejscowego malarza - Jana Wałacha. W ołtarzu głównym umieszczono obraz tego samego artysty z patronami kościoła św. Piotra i Pawła na tle panoramy górskiej.

Dobrze było nam w „Olzie” i w sąsiednim budynku, w Muzeum „Na Grapie”. Dobrze było nam, jak u mamy! Wszystkie posiłki, zwłaszcza te regionalne, serwowane każdego wieczoru zaskakiwały nas smakiem i oryginalnością! Wśród nich:
istebniańska potrawa: biało polywka (rosół z wędzonki podbity mlekiem), kotlet schabowy z pyszną i zdrową (!) kapustą po istebniańsku (zasmażka zrobiona była na bazie surowego tartego ziemniaka ze skwarkami);
rolada z modrą kapustą bez kluseczek, ale za to z ziemniakami jako danie górnośląskie (Pani Maria wyjaśniła nam, dlaczego bez kluseczek);
kołoczyki, kołoczki (okrągłe drożdżówki z serem i kruszonką).

Była też w „Olzie” kawiarenka - tak ją nazwałam. Opowiem teraz trochę więcej o niej samej. „Kawiarenką” był cichy, przytulny pokoik na parterze. Codziennie rano, po piątej, specjalnie nie umawiając się, przychodziłyśmy do niej w „piżamkowych” strojach na bardzo wczesną kawę. Trójka nas była: Basia, która najwcześniej wstawała, pisząca ten tekst Celina oraz Ania P, która podarowała mi poszukiwaną słowacką mapę. Gdy jeszcze wszyscy spali, to „kawiarenka” dla tej trójki była miejscem spotkań i spokojnych, porannych rozmów przy kawie, czyli pogaduszek tylko o dobrych rzeczach. Rozchodziłyśmy się z tego miejsca w odpowiednim czasie, aby zrobić wolne miejsce naszym koleżankom i kolegom znacznie później biorących się do życia.
Wrzątek do termosu, kawa, herbata, cukier, czynna lodówka, stolik nakryty obrusem, a na nim wazon z łąkowymi rzeżuchami … Czyż nie było to urocze miejsce?

„Rocznicówka” to niezwykła majówka, zawsze jest organizowana w podobnym czasie, gdy wiosna jest już w pełni obudzona i świat pięknieje, gdy robi się wokół nas radośniej i kolorowo. W Czechach i na Słowacji też zrobiło się radośniej i kolorowo. Liczne place, podwórka i ważne budynki, także na pobliskim trójstyku od 1 maja ustrojone były „mojkami”, „mojami”, „jedlickami”, czyli drzewkami na wysokich palach. Drzewka ubrane w kolorowe bibułki, postawione były tam uroczyście i z towarzyszącą zabawą, a to świadczyło o tym, że nadszedł już maj …

Wtorek - 3 maja 2016 r. był dniem odjazdu z Jaworzynki. Szybko przeleciał nam wolny czas. Żal nam było opuszczać miejsce, którego z pewnością tak szybko nie zapomnimy! Bardzo nam się tu podobało! „Do Jaworzynki wróć, nie ma piękniejszej krainy od jaworzyńskiej dziedziny…” powiedziałam rano podczas śniadania wszystkim uczestnikom imprezy pod nazwą:
43 „Rocznicówka” WKG im. prof. Walerego Goetla Trójwieś Beskidzka – Jaworzynka.

„Wśród gór i potoków przemija czas, Beskidy swym pięknem wołają Was, wśród lasów zielonych życie nam mknie, znów kiedyś spotkamy się!”. Nie kiedyś, ale już za rok spotkamy się znowu w górach na 44 „Rocznicówce”! Miejmy taką nadzieję!

Nie był to koniec wrażeń tegorocznej „Rocznicówki”. W tym miejscu trzeba napisać, że dzięki pomocy naszej Gospodyni z „Olzy”, pilotującej autokar jadący już w kierunku Warszawy, grupa odwiedziła dwa wyjątkowo ciekawe miejsca w pobliskim Koniakowie. My, organizatorzy tegorocznej imprezy dobrze wiedzieliśmy, że: „nie był w Beskidzie Śląskim ten, kto nie był w Koniakowie choć w jednej izbie koronkarek i kto nie zakosztował w bacówce miejscowych owczych serów i oscypków”.
Posłużę się teraz relacją Basi w e-mailu: „W Koniakowie po zwiedzeniu wystawy w Centrum Pasterstwa zaopatrzyliśmy się w oscypki i inne sery owcze. W Izbie Koronkarskiej u sławnej pani koronczarki, która niestety już odeszła - po wykładzie, kupowaliśmy różne cudne serweteczki. Na przykład Ewa kupiła "jajko z koronki - pisankę". Ja kupiłam dla moich wnuczek koronkowe "kurki" - pokrowce…”. Piękne zakończenie!

Zrealizowaliśmy program dotyczący górskich wycieczek w całości, a nawet trochę więcej:
Pierwsza wycieczka – Polska – Barania Góra - 1220 m n.p.m.
Grupa 1
Jaworzynka – Koniaków – Koczy Zamek (przejazd autobusem) – początek trasy turystycznej – szlak niebieski od początku do końca.
Koczy Zamek – Przełęcz Koniakowska – Gańczorka - Karolówka – Przysłop ( Schr. PTTK); MuzeumTurystyki Górskiej Beskidu Śląskiego – Barania Góra – Wisła Czarne Fojtula (autobus). Powrót do Jaworzynki.
Grupa 2
Jaworzynka – Koniaków – Koczy Zamek - z powrotem na Kubalonkę (przejazd autobusem). Kubalonka – Kozińce – Wisła Osiedle Kozińce – zielony szlak; Wisła Osiedle Kozińce – Wisła Czarne DW PTTK (o zgrozo, od lat zabity deskami!) – czarny szlak; Wisła Czarne DW PTTK – Doliną Czarnej Wisełki po lewej stronie J. Czerniańskiego do Wisły Czarne Fojtula (autobus). Powrót do Jaworzynki.
Grupa „spacerowa”
Grupa Krzysia dotarła na Przysłop „swoją drogą” i też odwiedziła Muzeum Turystyki Górskiej Beskidu Śląskiego. Zajrzała również do Schroniska PTTK na Przysłopie, no bo być tu i nie wejść, nie zobaczyć, nie przybić pieczątki …
Spotkanie na Przysłopie grupy 1 i „spacerowej” mniej więcej w jednym czasie było sympatyczne i zakończyło się wspólnym zdjęciem, oczywiście razem z paniami z tego Muzeum. Pamiątkowy wpis do kroniki Muzeum i ozdobna pieczęć Warszawskiego Klubu Górskiego przybita przez samego Prezesa pozostawiły w niej trwały ślad świadczący o tym, że to miejsce odwiedziliśmy.

Druga wycieczka – Czechy – Lysá Hora – Łysa Góra - 1323 m n.p.m.
Godzina 9:00 Przejazd autobusem z Jaworzynki do Malenovic - Hotel Rajská Bouda (grupa 1 i „spacerowa”) oraz do miejscowości Bystré (grupa 2).
Powrót autobusem wszystkich grup z Malenovic - Hotel Rajská Bouda do Jaworzynki.
Grupa 1
Malenovice Hotel Rajská Bouda – początek żółtego szlaku; Satina u Korytka – Hospoda U Veličků – Pod Lukšincem (899 m n.p.m) – Lukšinec - żółty szlak; Lukšinec - Lysá Hora (chata, odpoczynek dłuższy) - czerwony szlak;
Lysá Hora – Malchor – żółty szlak do rozwidlenia szlaków; Ivančena – Pod Kykulkou – Hradová - niebieski szlak; Hradová - Hotel Petr Bezruč – Satina – Hotel Rajská Bouda w Malenovicach – zielony szlak (autobus);
Grupa 2
Bystré - restauracja U Toflů - początek żółtego szlaku; U Kastanu - Tanečnice (820 m n.p.m) - żółty szlak; Tanečnice – Kykulka(995 m n.p.m) - zielony szlak; Kykulka – Pod Kykulkou - czerwony szlak; Pod Kykulkou – Ivančena – Hradová - niebieski szlak; Hradová - Hotel Petr Bezruć – Satina u Korytka - zielony szlak; Satina u Korytka - Hospoda U Veličků i z powrotem do Satina u Korytka - Hotel Rajská Bouda w Malenovicach - żółty szlak - (autobus);
Grupa „spacerowa”
Krzysio wraz ze swoją grupą odwiedził Wodospady Satiny na rzeczce Satine i oczywiście rodzinną gospodę, którą od 1825 roku odwiedzają miejscowi i turyści. Gospoda nazywa się: Hospoda U Veličků.
Ta grupa miała świetną okazję zobaczyć w tej gospodzie i na pobliskim placu, jak Czesi potrafią się bawić, śpiewać i tańczyć. Wielu z nich, nieważne czy to były dzieci, czy dorośli, przebranych było jako czarownice, albo wiedźmy, albo też jeszcze coś innego. Do nich dołączyła też grupa konnych jeźdźców. Wszystkie te atrakcje były w dniu pierwszego maja.
W tej słynnej gospodzie, jedna z czarownic zrobiła Krzysiowi psikusa. Bardzo sprytnie porwała jego kufel z piwem i nie wiadomo, kiedy i jak to zrobiła! Być w Czechach i nie skosztować czeskiego piwa to przecież jest niemożliwe! Krzysio zakupił więc drugi kufel piwa w tej słynnej, gościnnej gospodzie U Veličků, ale pilnował go już wyjątkowo starannie. Gdyby ta czarownica wiedziała, że ukradła piwo samemu Prezesowi WKG aż z Warszawy … ?! Cóż, czeskie samo życie!

Trzecia wycieczka – Słowacja - Veľká Rača - Wielka Racza 1236 m n.p.m.
Przejazd autobusem z Jaworzynki przez Zwardoń (!!!) do Oščadnicy Vyšný Koniec. Wysiadła grupa 1, a pozostali pojechali do Oščadnica Dedovka.
Grupa 1
Oščadnica Vyšný Koniec (460 m n.p.m) – Sedlo Príslop - Pod Hladkou – Chaty na Rači - szczyt Veľká Rača – Wielka Racza – zielony szlak; Powrót tym samym zielonym szlakiem do Chaty na Rači . Dalej szlakiem niebieskim przez Pod Hladkou - Laliky – Oščadnica Laliky (autobus).
Grupa 2 i grupa „spacerowa”
Oščadnica Dedovka – wyjazd kolejką kanapową - Chata Koliba (bilety tam i z powrotem). Chaty na Rači – niebieskim szlakiem (miał być dłuższy, wypoczynkowo – gastronomiczny pobyt, ale że wszystko było pozamykane, wszyscy poszli dalej i wyżej);
Chaty na Rači - Veľká Rača - Wielka Racza - schronisko po polskiej stronie;
Powrót tym samym szlakiem do kolejki specjalnie zamówionej –zielony i niebieski szlak;
Zjazd kolejką do Oščadnicy Dedovka i przejazd autobusem do Oščadnicy Laliky.
Przy Schronisku na Wielkiej Raczy spotkały się wszystkie grupy mniej więcej w jednym czasie, a po odpoczynku rozeszły się swoimi trasami tak, aby znów spotkać się razem w Oščadnicy Laliky przy autobusie.
Grupa Włodka, czyli 6 osób, którym gór ciągle mało
wyjechała kolejką, dalej przeszła do Chat na Rači i na szczyt Wielkiej Raczy – zielonym szlakiem; Wielka Racza - szlakiem granicznym do Kikuli (1087 m n.p.m) – czerwony szlak; Kikula - Zanka - Oščadnica Laliky (autobus) – żółty szlak.

Podziękowania:

Pani Marii Sikora i Pani Krystynie Michałek za serdeczną gościnność, za wszystko, co składało się na nasz czterodniowy pobyt w DW „Olza” w Jaworzynce. Także dziękujemy wszystkim paniom, które przygotowywały nam smaczne posiłki, paniom kelnerkom oraz wszystkim, którzy w tych dniach dla nas pracowali,
Krzysiowi i Basi oraz Marysi za ich ogromną pracę organizacyjną związaną z tą „Rocznicówką”,
Kierowcy autokaru – Tomkowi, za szczęśliwą jazdę w Polsce, w Czechach i na Słowacji.
Wszystkim Uczestnikom, za wspólny pobyt w miłej, turystycznej atmosferze.

Napisała:
13 maja 2016 r. Celina Skowron z Bielska-Białej


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Celina dnia Śro 17:14, 18 Maj 2016, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Celina




Dołączył: 23 Kwi 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bielsko-Biała

PostWysłany: Pon 17:43, 16 Maj 2016    Temat postu: Lysá Hora - Łysa Góra - zimowe wspomnienia

Drodzy Przyjaciele!
Gdybyście przypadkiem chcieli zobaczyć, jak wyglądała tegoroczna zimowa wycieczka z PTT na Łysą Górę w Czechach, to zapraszam na stronę [link widoczny dla zalogowanych] (zakładka Kronika 2016). Tam pod datą 3.01.2016 znajdziecie zdjęcia (trzeba kliknąć na to jedno zdjęcie), a także można przeczytać relację z zimowej wycieczki.
Serdecznie pozdrawiam.
Celina


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prezes WKG
Administrator



Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 517
Przeczytał: 37 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 8:06, 06 Sie 2017    Temat postu: Program Imprezy

43 „Rocznicówka” WKG im. prof. Walerego Goetla Trójwieś Beskidzka - Jaworzynka
29.04 – 3.05. 2016
P R O G R A M


Pierwsza wycieczka – Polska – Barania Góra - 1220 m n.p.m.

Grupa 1
Jaworzynka – Koniaków – Koczy Zamek (przejazd autobusem) – początek trasy turystycznej – szlak niebieski od początku do końca (ok. 5,5 godz.)
Koczy Zamek – Przełęcz Koniakowska – Gańczorka - Karolówka – Przysłop ( Schr. PTTK) (jeśli czas pozwoli: Muzeum Turystyki Górskiej i Izba Leśna) - Przysłop – Barania Góra (1220 m n.p.m.) – Wisła Czarne Fojtula (autobus).
Przejazd razem z grupą nr 2 do Wisły Malinka (obejrzenie Skoczni im. Adama Małysza) i powrót przez Nową Osadę – Gościejów – Kubalonkę - Istebną - do Jaworzynki.

Grupa 2
Jaworzynka – Koniaków – Koczy Zamek - z powrotem na Kubalonkę. (przejazd autobusem).
Trasa turystyczna (ok. 3,5 godz.):
Kubalonka – Kozińce – Wisła Osiedle Kozińce – zielony szlak
Wisła Osiedle Kozińce – Wisła Czarne DW PTTK – czarny szlak
Wisła Czarne DW PTTK – Doliną Czarnej Wisełki po lewej stronie J. Czerniańskiego do Wisła Czarne Fojtula (autobus).
Przejazd razem z grupą nr 1 do Wisły Malinka (obejrzenie Skoczni im. Adama Małysza) i powrót przez Nową Osadę – Gościejów – Kubalonkę - Istebną - do Jaworzynki.


Druga wycieczka – Czechy – - Lysá Hora – Łysa Góra - 1323 m n.p.m

Godzina 9:00 Przejazd autobusem z Jaworzynki do Malenovic - Hotel Rajská Bouda (grupa1) oraz do miejscowości Bystré (grupa 2).
Powrót obie grupy z Malenovic - Hotel Rajská Bouda.

Grupa 1
Malenovice Hotel Rajská Bouda – początek żółtego szlaku;
żółty szlak: Satina u Korytka – Hospoda U Veličků – Pod Lukšincem (899 m n.p.m) – Lukšinec;
czerwony szlak: Lukšinec - Lysá Hora (chata, odpoczynek dłuższy);
żółty szlak: Lysá Hora – Malchor – rozwidlenie szlaków;
niebieski szlak: Ivančena – Pod Kykulkou – Hradová;
zielony szlak: Hradová - Hotel Petr Bezruč – Satina – Hotel Rajská Bouda w Malenovicach (autobus);
odjazd do Jaworzynki ok. godz. 16: 30 ; czas przejścia - 4,5 godz plus czas na odpoczynek; długość trasy – 14 km; różnica wzniesień ok. 840 m; trudność (wg przewodnika): trudna.

Grupa 2
Bystré - restauracja U Toflů - początek żółtego szlaku;
U Kastanu - Tanečnice (820 m n.p.m) - żółty szlak
Tanečnice – Kykulka(995 m n.p.m) - zielony szlak
Kykulka – Pod Kykulkou - czerwony szlak
Pod Kykulkou – Ivančena – Hradová - niebieski szlak
Hradová - Hotel Petr Bezruć – Satina u Korytka - zielony szlak
Satina u Korytka - Hospoda U Veličků i z powrotem do Satina u Korytka
- Hotel Rajská Bouda w Malenovicach (autobus) - żółty szlak;
czas przejścia - 3,5 godz. plus czas na odpoczynek; długość trasy – 11 km.; trudność (wg przewodnika): średnia; odjazd do Jaworzynki ok. godz. 16:30


Trzecia wycieczka – Słowacja – Oščadnica - Veľká Rača - Wielka Racza 1236 m n.p.m.

Przejazd autobusem z Jaworzynki przez Czechy do Oščadnicy Vyšný koniec. Wysiada grupa 1, a pozostali jadą do Oščadnica Dedovka.

Grupa 1
Oščadnica, Vyšný koniec (460 m n.p.m) – Sedlo Príslop - Pod Hladkou – Chaty na Rači - szczyt Veľká Rača (7,4 km) – zielony szlak . Powrót tym samym zielonym szlakiem do Chaty na Rači . Dalej szlakiem niebieskim przez Pod Hladkou - Laliky – Oščadnica Lalik (autobus).
Długość szlaku – ok. 20 km. Autobus z grupą 2 przyjedzie po uczestników grupy 1 do Oščadnica Lalik ok. godz. 16:00 (?).

Grupa 2
Oščadnica Dedovka – wyjazd kolejką Chata Koliba (bilety tam i z powrotem). Od tego miejsca niebieskim szlakiem do Chaty na Rači (pobyt dłuższy) i z powrotem do kolejki.
Dla chętnych przejście dalej na szczyt Veľká Rača (Wielka Racza - schronisko po polskiej stronie) i z powrotem – szlak zielony i niebieski do kolejki przy Chacie Koliba.
Dla tych, którzy nie chcą jechać kolejką linową proponujemy trasę spacerową: Oščadnica Dedovka – Sedlo Prislop (kapliczka na Przysłopie). Powrót do Oščadnica Dedovka tą samą trasą - ok. 5,5 km w obie strony– żołty szlak. O godz. 15:45 autobus odjedzie z Oščadnicy Dedovka do Oščadnica Lalik (po grupę 1).

Informacje dodatkowe:
Program może ulec zmianie ze względu na warunki atmosferyczne.
Czechy – Korony czeskie;
Słowacja – euro;
Koszt przejazdu kolejką linową ok. 10 - 12 Euro (?) w obie strony, zakup biletów indywidualny.

Potrzebne mapy:
1) Polska – Barania Góra - 1220 m n.p.m. – Beskid Śląski, albo Beskid Śląski i Żywiecki;
2) Czechy –Lysá Hora – Łysa Góra - 1323 m n.p.m – Beskid Morawsko-Śląski;
3) Słowacja– Oščadnica - Veľká Rača (1236 m n.p.m.) – Kysucké Beskydy.

Propozycje - dodatkowy program uzależniony od ilości wolnego czasu i od niepogody:
1) Koniakowskie Koronki – niedokończona serweta - Izba Regionalna im. Marii Gwarek;
2) Woskowe figury... i tradycja w jednym miejscu Jaworzynka 720 przysiółek Gorzołki - Muzeum na Grapie;
3) Chata bez komina - Czy to możliwe? Muzeum Regionalne – Chata Kawuloka;
4) Nikt tak nie kochał gór jak on... Istebna Wilcze 340 – Dom Jerzego Kukuczki;
5) Jeśli oscypki to tylko tutaj! Dowiedz się więcej o owcach... Piotr Kohut - Koniaków;
6) Kościół NMP w Lalikach – Pochodzitej - każdy element jest ręcznie rzeźbiony;
7) Skocznia im. Adama Małysza w Wiśle Malince;
Cool Galeria trofeów Adama Małysza w Wiśle ul. 1 Maja 48A;
9) Czekoladowy Adam Małysz w Wiśle - Plac Hoffa Dom Zdrojowy (rynek);
10) Zapora i Jezioro Czerniańskie - Wisła Czarne;
11) Ośrodek Edukacji Ośrodek Edukacji Ekologicznej w Istebnej Dzielcu.

CS, AG


Przypominamy o konieczności posiadania dokumentów(Dowód osobisty lub Paszport)

Wskazane jest zabranie EUROPEJSKIEJ KARTY UBEZPIECZENIA ZDROWOTNEGO


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Warszawskiego Klubu Górskiego im. prof. Walerego Goetla Strona Główna -> Relacje z imprez, wycieczek, spotkań Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin